Pożegnanie ze szkołą


Wielkimi krokami nadchodzi dzień rozłąki. Dzień, w którym zakończymy jeden z  ważniejszych etapów naszego życia. Dla jednych jest dniem wybawienia, dla innych  końcem świata. Początkiem czegoś nowego. Wydeptywana przez dziewięć lat naszego  życia ścieżka do szkoły stanie się dla nas inna – już nie taka nasza, już nie ta  codzienna.

Zaczynając pierwszą klasę, każdy z nas czuł się bardzo dorośle trzymając tytę.  Chwaliliśmy się nowo poznanymi cyferkami i literkami, które pisaliśmy przez całą linijkę  by nauczyć się je poprawnie zapisywać. Rysowaliśmy kolorowe szlaczki pod każdą  lekcją. Uciekaliśmy do dziury przed kotem, kiedy byliśmy myszką. Uczyliśmy się, że są  cztery kalendarzowe pory roku, a kijanka to mała żabka.

Z biegiem lat wszystko zaczęło się zmieniać. Zapał do nauki zastygał, a i duma z bycia  uczniem gdzieś znikła. Pojawiły się pierwsze przejawy buntu wobec „niesprawiedliwej  nauczycielki”, która się na nas „mści” i chce nas „załatwić”. Pierwsze niezapomniane  klasowe wycieczki, ucieczki oraz idiotyczne zabawy, a po nich gigantyczne awantury.

Czas gimnazjum był dla nas czasem najbardziej zróżnicowanym. Pełen wiecznych  kłótni, rozterek i niedomówień. Problemy niezgranej klasy, pyskatej koleżanki czy  dziwnych plotek. Jednak te chwile kształtowały nasz charakter i powodowały, że  zaczęliśmy radzić sobie z naszymi „wielkimi” problemami. Nie był to czas nieszczęśliwy,  bo przecież pełen nie tylko sukcesów, ale i naszej wspólnej zabawy. To tutaj zaczęły się  tworzyć trwałe przyjaźnie, to tutaj odkryliśmy kim jesteśmy.

Pomimo, że często sami nie wiedzieliśmy czego chcemy, zawsze pojawiały się jakieś  pomocne dłonie naszych „mistrzów”, które nakierowywały nas w odpowiednim kierunku.  Znamy ich od najmłodszych lat, bo to wtedy zaczęli nam pokazywać na czym ten świat  polega. Nie tylko wpajali nam, że Kopernik odkrył układ heliocentralny, a podstawowym  składnikiem materii jest atom, ale też pokazywali nam, że kiedy kręcimy się na karuzeli,  to działa na nas siła odśrodkowa. Uczyli nas życia, bo swoim postępowaniem i radami  pokazywali nam wartości, które dziś są dla nas najważniejsze.

Ta szkoła to nasz drugi dom. Znamy tutaj każdą salę, każde drzwi, każdy zakątek.  Nauczyciele są jak ciocie i wujkowie, a klasa jak rodzeństwo - choć zdarza się, że jest to  bardzo nielubiana rodzina. Niezależnie od tego czy jesteśmy zadowoleni czy nie z tego,  że czas to zostawić, zawsze będziemy za tym tęsknić. Za tymi rysunkami na ścianach,  za płotkiem na pierwszym piętrze, za czekaniem na otwarcie boiska i za chłodną  piwnicą... Tutaj zostawiamy całe nasze dzieciństwo i ruszamy w dalszą drogę, która  teraz będzie prowadzić nas ku dorosłości.

                                                                                               Karolina Waldman, IIIc