Smutne życie prymusów

 

W społeczeństwie młodych ludzi panuje przekonanie, że osoba dużo ucząca się to kujon, co tłumacząc na język powszechny może oznaczać tyle samo co prymus. To taka kolej rzeczy, że jeśli ktoś dużo się uczy to ma dobre oceny i osiąga sukcesy w różnych dziedzinach. Ich życie zatem wydaje się nam szare i pozbawione jakiejkolwiek rozrywki. Jaką bowiem rozrywką może być ciągła nauka?

Stereotyp ciągle uczącej się osoby powoduje, że patrzymy na nią jak na nieciekawą towarzysko. Nie chcemy z taką osobą się spotykać, bo wydaje nam się, że potrafi mówić tylko o wzorach matematycznych i środkach stylistycznych. Uważamy, że nie potrafi się bawić ani śmiać, a wyraża jedynie śmieszną powagę dla całego świata. Kojarzy nam się głównie z kimś sztywno trzymającym się postawionych z góry zasad i próbującym przekonać cały świat do ich racji. W rzeczywistości mu zazdrościmy, bo któż z nas nie chciałby być kimś najlepszym? Cóż z tego jeśli na nasze działanie ma wpływ nasze wrodzone lenistwo.

Próbując jednak złamać stereotyp prymusa w okularach i wiecznie zaczytanego w grubą książkę poznajemy go z drugiej strony. Poznajemy go jako miłą, ciekawą i chętną do pomocy osobę, która wcale nie opiera całego swojego życia na nauce i przestrzeganiu zasad. Która potrafi się wygłupiać i śmiać z rzeczy drobnych i nie zawsze mądrych oraz być lojalnym wobec innych. Nagle widzimy w nim osobę wartą naszego zainteresowania.

A prymus? Prymus lekceważy zdanie innych. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie skacze z radości, kiedy odezwie się do niego najpopularniejsza osoba w szkole, a jedynie wzrusza ramionami. Pochlebia mu opinia mówiąca o jego ciągłym kuciu, bo przecież nie robi tego – jak twierdzą inni - na okrągło, a jedynie systematycznie. Ma swoje ambicje i marzenia do których dąży. Spotyka się ze swoimi przyjaciółmi, którzy często są całkiem od niego różni, a pomimo tego potrafi się z nimi dogadać. Nie zawsze zachowuje się jak na prymusa przystało i nigdy sam siebie prymusem nie nazywa.

Karolina Waldman, IIIc gimnazjum